piątek, 6 marca 2015

Dziękuję ...

Dziękuję wam ,że pod moją nieobecność czytacie i wyczekujecie notki i informacji co u nas.
Niestety troszkę źle, malutka O. jest chora na oskrzela i walczy dzielnie od trzech dni z gorączką.
Widzę już ,że po 5 dniu choroby moja niunia malutka ma coraz mniej ochoty do uśmiechu a tym bardziej do gaworzenia ze mną.
Tak bardzo się martwię ,mimo to ,że niekiedy się malutka uśmiechnie to moje serduszko napełnia radość a zarazem ogromny smutek bo mogłam jednak coś zrobić aby malutka nie była chora ...
Chciałam wam opisać jakie miałyśmy przygody.

Wizyta u lekarza pierwszego kontaktu.
To był istny horror nie dość ,że kazała czekać malutkiej ze starszymi ludźmi ,którzy byli dosyć bardziej poważnie chorzy, to jeszcze zapisane byłyśmy dopiero po 14.
Gdyby moje dziecko zaczęło się dusić to też by kazała czekać.
Przylecieli biedni rodzice z troszkę większym chłopcem niż moja mała O. I dziecko połknęło jakaś drobną zabawkę, upłakane i nie mogące oddychać a ona kazała się zapytać tym biednym rodzicom czy ludzie w poczekalni ich przepuszczą i jak tak to mają wejść po pacjencie.
Oczywiście się każdy zgodził. 10 minut pacjent w środku nie wychodzi , 20minut nadal nic. Dziecko coraz bardziej płacze i się dusi .
 Dopiero po 30 minutach pacjent wyszedł bo papiery do seneatorium mu wypełniła.
Nosz ludzie do choinki jasnej !!!!
Wizyta tych rodziców trwała zaledwie 5 minut i tylko wypisała im skierowanie do szpitala ,który był oddalony o prawie 30km. To jest skandal. Dziecko by się prawie udusiło a ta zamiast wziąć dziecko do osobnego gabinetu (bo miała taką możliwość) i się zajać w kolejności to nie.
I tak z moją małą O. weszłyśmy do lekarza dopiero o 16:30 . I nic nikogo nie obchodziło ,że miała nieskończone 3 miesiące ,że malutkie dziecko . Ma siedzieć i już.
Wizyta u lekarza była jeszcze bardziej śmieszniejsza i aż wręcz absurdalna bo pani doktor rozebrała malutką i osłuchała ,popatrzyła w gardełko (bez lampki) i stwierdziła ,że osłuchowo jest wszystko dobrze i tylko ma katarek.
Przepiała inhalator i kropelki do nosa. W aptece gdy dowiedziałam się cenę inhalatora czułam ,że zawiodłam na całej Lini moją mała O. niestety inhalator w cenie ponad 150zł w tej chwili mnie nie stać, a co najlepsze kropelki do nosa przepisała dla przeznaczenia dziecku od 1 roku życia . Myślałam ,że mnie szlak trafi. Więc kupiłam wodę morską i aspirator.


W nocy i wizyta u pediatry
Temperatura małej O. 38.6, coraz bardziej kaszle i praktycznie nic nie zmrużyłam oka bo malutka nie dość ,że zmarnowana bo mało spała to rozdrażniona.
Zadzwoniłam prywatnie do pani doktor i kazała przyjechać wizyta tam trwała ponad 30 minut .
Nie dość ,że obudziłam panią doktor to i tak nas przyjęła. Później okazało się jeszcze kłopotem bo malutka nie ma odpowiedniej wagi do swojego wzrostu i miesięcy życia bała się przepisać jej antybiotyk ale zaryzykowała i teraz opowiedziała ,że jeśli gorączka by się utrzymywała to do szpitala bo ona się boi tak drobnemu dziecku co kol wiek przepisać.
Jak na razie jest 3 dzień od podawania antybiotyku i zauważyłam nieco poprawę bo mniej kaszle ,więcej malutka je ,mniej luźniejsze kupki robi. I więcej po prostu śpi.
A co do kataru to odciągam aspiratorem. Jedyne czego doktorka żałuje to to ,że nie posiadamy inhalatora. Niestety nie każdego stać ,może niedaleka przyszłość i kupię .


Tylko czekam aż komornik sądowy ściągnie pieniądze od ojca dziecka.
A oto moja kruszynka jak śpi.










Z innej beczki :

Tak bardzo kocham swoją córeczkę ,że oddałabym życie za swoje dziecko.
A nigdy szczerze nie pomyślałabym ,że mogłabym jeszcze kogoś tak mocno kochać.

Teraz dla mnie najważniejsza jest córeczka i mój chłopak z którym planujemy przyszłość i to na bardzo poważnie.
Tak jak każda dziewczyna mam marzenia i mam nadzieję ,że się one spełnią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz